Filippo Sorcinelli to włoska, niszowa marka perfum, która powstała w 2014 roku. Obecnie ma ona na swoim koncie 16 kompozycji, z czego najnowsza pochodzi z 2019 roku. Dziś chiałbym Wam opisać dwa zapachy, które są częścią wyjątkowej kolekcji Unum.
Filippo Sorcinelli to projektant i założyciel pracowni krawieckiej Lavs (Labolatorio Atelier Vesti Sacre), która specjalizuje się w szyciu szat liturgicznych dla najwyższych reprezentantów kościoła. Benedykt XVI zamówił tam aż pięćdziesiąt szat, które swymi bogatymi zdobieniami miały przede wszystkim prezentować boskie piękno, katolicki symbolizm i historię.Charakterystyczny styl i odrobina szczęścia wystarczyły, aby znany projektant wkroczył w świat luksusowych perfum.
W pracowni Sorcinellego powstał zwyczaj perfumowania szat przed ich odbiorem. Specjalnie przygotowane do tego celu pachnidło było oczywiście spójne z sakralnym charakterem pracowni i jej wyrobów. Podobno klientom tak bardzo się ono spodobało, że zaczęli dopytywać właściciela, czy mógłby im je przekazać do osobistego użytku. Tego artysta zrobić nie mógł, ale stworzył zainspirowane pachnidłem perfumy do ciała. Na cześć pracowni nazwał je Lavs i perfumy ofcijalnie trafiły na rynek w 2014 roku. Obecnie kompozycja jest częścią rozbudowanej kolekcji Unum.
Ennui-Noir to wykwintna kompozycja wetiweru, cytryny i piwonii. To aromatyczny, drzewny i mroczy zapach. Czarny, smolisty i tajemnizy flakon, na którym spoczywają resztki zaschniętej magmy skrywa w sobie niesamowicie ciekawą kompozycję, która urzekła mnie od pierwszych chwil.
Stoję po środku zaschniętej magmy u wzgórz ogromnego wulkanu. Czuję suche akordy roślinne, które początkowo bardzo mnie przytłaczają. Z każdym moim krokiem pył unosi się w powietrzu tworząc aromatyczną aurę. Im dalej odchodzę od wulkanu tym bliżej jestem bujnej roślinności. Heliotrop wita mnie nieśmiało swoim zapachem. Gdzieś z daleka dostrzegam również lawendę, która póbuje zdobyć jak największą moją uwagę. Stoję teraz pomiędzy kwiatami, dym i pył odchodzi gdzieś w dal. Na mojej skórze tworzy się ciekawa, spokojna jak uśpiony wulkan aura.
Ennui-Noir to trwały, intensywny i bardzo aromatyczny zapach. Nie ma drugiego tak tajemniczego. To kompozycja stworzona dla zwolenników dużej ilości paczuli w perfumach. Projekcja tego zapachu jest bardzo dobra, a jego trwałość jak już wspominałem – imponująca.
Symphonie-Passion to zapach cedru, wetywerii oraz drzewa sandałowego i kaszmirowego. Cytryna i piwonia to pozostałości, które przetrwały po niszczącej erupcji wulkanu. Oddalamy się trochę od wulkanu. Tym razem stoję w środku zniszczonego lasu. Pachnie przydymionym powietrzem, drzewami, suchymi konarami i resztkami kwiatów. A jednak w powietrzu czuć coś swieżego. To nadzieja, na lepsze jutro w postaci wspaniałego cytrynowego akordu.
Ten zapach jest zdecydowanie świeższy niż opisywany wyżej Ennui-Noir choć w dalszym ciągu ma w sobie mroczną nutę, która towarzyszy całej kolekcji Unum. Parametry tego zapachu są ciut słabsze, choć w dalszym ciągu można liczyć na wspaniałą projekcję. Tutaj wydaje mi się, że trwałość jest nieco krótsza. Ten zapach zdecydowanie polecam wszystkim fanom wetywerii.
Piękny i równie tajemniczy co swój poprzednik, flakon Symphonie-passion to zalany mroczną magmą las. Na flakonie spoczywają resztki śmiertelnej magmy, a korek w postaci zadymionego kawałka drewna to jednocześnie spoiwo trzymające zapach w ryzach.